...chwilowo byłam.Życie realne oderwało mnie na moment od prowadzenia bloga.
Ale żeby nie było
JESTEM
i na zawsze znikać nie zamierzam.
Faktem jest że podejmując się pracy na większy etat nie mam już tyle czasu na "robótkowanie". Tyle że każda z nas uzależnionych tak całkiem nie jest w stanie z tego zrezygnować. To tworzenie jest przecież bardzo,bardzo nam potrzebne :)
A czasem nie tylko nam ;)
I tak właśnie powstał kołowiec. Szkoda tylko że nie zdążyłam go "godziwie" sfotografować.
Z drugiej strony....jak wygląda kołowiec na ludziu każdy wie...więc niech wystarczą ujęte na zdjęciach kolorki.
No dobrze...ulitowała się nade mną znajoma w pracy i została modelką.Widać jest więc o jakim rozmiarze jest w poście mowa. Ma służyć wysokiej piękności :)
I mam nadzieję że będzie służył najlepiej jak potrafi :)
Wykonany jest z Wool Jazz zakupionej w sklepie
Zeberka (klik) .Dokładnie z
tego (klik) kolorku.
Piękne jesienne barwy...
Zrobiłam też czapki.Sztuk dwie.
I w ten właśnie sposób przerwałam już moje milczenie.Tak już jest...że im dłuższe,tym ciężej jest powrócić do stanu poprzedniego. Samo życie...
Doszłam do wniosku,że zamówienia przyjmować będę sporadycznie.Strasznie tęsknię żeby wydziergać coś dla siebie.Tak więc kończę rzeczy o które mnie poproszono...i spełniam swoje "zachciewajki"
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)