Miejsce,które zdecydowanie polecam!!!

Miejsce,które zdecydowanie polecam!!!
WŁÓCZKI KTÓRE POLECAM

czwartek, 27 października 2011

Bo to się zwykle tak zaczyna...

Kasia zachęca do opisywania swoich początków robótkowych.
U mnie w domu robótkowało się od zawsze. Ja biegałam w sukieneczkach szydełkowych. Mama robiła nam sweterki.Ale nie tylko Mama. Pamiętam jak pierwszy raz zapragnęłam robić coś na drutach. Babcia zrobiła dla mnie piękny kardigan, a ja bardzo chciałam zrobić sama do niego pasek. Ależ to było dzieło! Troszkę niestety nierówne....raz szersze, raz węższe. Babcia pochwaliła a potem nie wiedzieć czemu pasek był jednak idealny...hihihi
Ale mając około 14 lat zrobiłam swój pierwszy sweter z małą pomocą Mamy. Był z szarej owczej wełny...
Z najstarszych moich prac zachowało się takie niezbyt wyraźne zdjęcie. Ale jest! To sweterek który zrobiłam sama, absolutnie sama w wieku 15 lat :)



















 Potem już ciężko się było rozstać z drutami...
Mając około 19 lat ciężko zachorowałam na haft Richelieau. Robiłam mnóstwo rzeczy i przeważnie rozdawałam. W tym czasie powstał fartuszek dla Mamy



















Niestety to jedyne z nim zdjęcie... fartuszka nie ma w domu. Byłam z siebie niezwykle dumna. Niestety nie widać tego na zdjęciu ale dół to był cały haftowany.A przy tym wykroiłam go całkiem sama na podstawie starego i rozmieściłam hafty,tak żeby miał odpowiedni wygląd.
Szydełko to ostatnia z moich chorób (był jeszcze haft krzyżykowy i szycie). Pierwsza z szydełkowych rzeczy jest chusteczka. Bez schematu...Wiedziałam jedynie jak robi się łańcuszek i słupki. I wyszło tak....














A co ze mnie ostatecznie wyrosło widać na tym blogu ;)
A jak zaczęło się blogowanie? Na pewnym forum poznałam kilka kobiet. Bardzo się polubiłyśmy.... okazało się że każda z nas ma pasje.Różany Anioł , Ola , Justyna , Jola  i Pola . Jedna z nas podsunęła  (Różany Anioł) pomysł ,że można to pokazywać przecież. I tak się zaczęła przygoda z Bloggerem

A wczoraj zaczęłam serwetkę którą podpatrzyłam u Elżbiety ,oczywiście szybko poprosiłam o wzór. Dzięki Jej uprzejmości powstał mały zaczątek...















I jeszcze coś dla Córci...
















No i koraliki proszą o ubranie...











Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie :)

18 komentarzy:

  1. Fajnie, że poruszyłaś temat "moje początki robótek". Nie mam aż takich tradycji, ale potaram się coś napisać.
    Gratuluję zdolnych, pracowitych rączek.
    Trafiłaś z wyborem choinkowej zieleni, będzie ślicznie. Na poczcie dołączyłam fot. tej serwetki, zajrzyj.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, to Ty zdolne dziecię jesteś Trill :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdolna bestyjka z Ciebie, nie ma co :)
    I przypomniałaśmi, że i ja kiedyś drutowalam - tyle że dla lalek sweterki :-) Teraz nie wiem czy bym sobie przypomniała nawet jak szło oczko lewe, a jak prawe ;)))
    Serwetka zapowiada się pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ ty masz cierpliwość...kiedyś spodobały mi się kwiatuszki takie pojedyncze zrobione na szydełku ale zrobiłam ze dwa, wyszły niezbyt równo...no i zapał zgasł. Piękne są takie własnoręcznie robione, te najbardziej pamiętam: sweter od siostry, nawet stringi na szydełku:) podziwiam cierpliwość:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Salut Trilli,
    Bien souvent ce sont nos parents qui nous transmettent leurs passions, moi aussi j'ai commencé très jeune à faire du crochet et encore aujourd'hui j'adore....
    Amitiés.Celeste

    OdpowiedzUsuń
  6. C'est juste comme moi Céleste:)
    Elżbieto dziękuję,chociaż Twojego szydełkowania oryginał nie przebija :)
    Dziękuję Wam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję bardzo za historyjkę-widać,ze rękodzieło masz w genach:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne początki, ależ Ty wszechstronna jesteś :)
    Serwetka ślicznie się zapowiada i różowe "coś" także.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytając Twój post przypominać mi się zaczęły moje początki....Fajny temat.
    Obecnie w moim towarzystwie nikt już się nie zajmuje dziergadełkami.Wielokrotnie słyszę"a po co, szkoda czasu, można kupić".Jedynie moja Mama jeszcze coś tam haftuje ale mało bo problemy zdrowotne nie pozwalają na więcej i córcia załapuje po woli "bakcyla".Stąd też mój pomysł na bloga aby choć przez chwilkę pobyć w tej atmosferce.
    Serwetka zapowiada się uroczo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdolna z Ciebie kobieta, masz wiele ciekawych pomysłów i widać, że to u Was rodzinne:)
    Fartuszek dla Mamy jest przepiękny:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ALEZ TY MASZ MNÓSTWO TALENTÓW!!!BRAWO!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. U Ciebie, tak jak u mnie.. tradycja robótkowania przechodzi z pokolenia na pokolenie.. fajnie. Przypomniały mi się moje pierwsze nieudolne próby.. po czujnym okiem Babci i Mamy :)

    Wiem, że kilka osób z mojego otoczenia uważa to co robię za pewnego rodzaju "dziwactwo" i marnowanie czasu. Ale na szczęście jest też grono osób, którym się podoba moje rękodzieło - bardzo mnie to cieszy :)

    Mnie też wpadła w oko zielona serwetka..

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystkiego trzeba popróbować...aż w końcu trafi się na coś co będzie pasjonować na stałe.Też tak miałam,a teraz tylko XXX i nie wyobrażam sobie dnia bez igły w ręku.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie,że koleżanka Kasia zachęciła Cię do takich opowieści. Może i ja coś napiszę. Super wspominki. Piękne te Twoje prace z przed lat

    OdpowiedzUsuń
  15. Ula, to Ty podobnie jak ja, różnych rzeczy próbowałaś. Druty, szydełko, hafty, szycie..... Ja potem miałam dłuższą przerwę. Jakieś 10 lat bardziej kupowałam niż robiłam. Aż mnie znudziło i zatęskniłam za robótkowaniem i znów imam się różności. Ale mam z tego satysfakcję wielką. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajnie się czyta, to co napisałaś. Chyba jak się trochę obrobię, to poszukam zdjęć i też coś takiego napiszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super sprawa :) Naprawdę fajny post :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione tutaj słówko :)

Archiwum bloga