Kasia zachęca do opisywania swoich początków robótkowych.
U mnie w domu robótkowało się od zawsze. Ja biegałam w sukieneczkach szydełkowych. Mama robiła nam sweterki.Ale nie tylko Mama. Pamiętam jak pierwszy raz zapragnęłam robić coś na drutach. Babcia zrobiła dla mnie piękny kardigan, a ja bardzo chciałam zrobić sama do niego pasek. Ależ to było dzieło! Troszkę niestety nierówne....raz szersze, raz węższe. Babcia pochwaliła a potem nie wiedzieć czemu pasek był jednak idealny...hihihi
Ale mając około 14 lat zrobiłam swój pierwszy sweter z małą pomocą Mamy. Był z szarej owczej wełny...
Z najstarszych moich prac zachowało się takie niezbyt wyraźne zdjęcie. Ale jest! To sweterek który zrobiłam sama, absolutnie sama w wieku 15 lat :)
Potem już ciężko się było rozstać z drutami...
Mając około 19 lat ciężko zachorowałam na haft Richelieau. Robiłam mnóstwo rzeczy i przeważnie rozdawałam. W tym czasie powstał fartuszek dla Mamy
Niestety to jedyne z nim zdjęcie... fartuszka nie ma w domu. Byłam z siebie niezwykle dumna. Niestety nie widać tego na zdjęciu ale dół to był cały haftowany.A przy tym wykroiłam go całkiem sama na podstawie starego i rozmieściłam hafty,tak żeby miał odpowiedni wygląd.
Szydełko to ostatnia z moich chorób (był jeszcze haft krzyżykowy i szycie). Pierwsza z szydełkowych rzeczy jest chusteczka. Bez schematu...Wiedziałam jedynie jak robi się łańcuszek i słupki. I wyszło tak....
A co ze mnie ostatecznie wyrosło widać na tym blogu ;)
A jak zaczęło się blogowanie? Na pewnym forum poznałam kilka kobiet. Bardzo się polubiłyśmy.... okazało się że każda z nas ma pasje.Różany Anioł , Ola , Justyna , Jola i Pola . Jedna z nas podsunęła (Różany Anioł) pomysł ,że można to pokazywać przecież. I tak się zaczęła przygoda z Bloggerem
A wczoraj zaczęłam serwetkę którą podpatrzyłam u Elżbiety ,oczywiście szybko poprosiłam o wzór. Dzięki Jej uprzejmości powstał mały zaczątek...
I jeszcze coś dla Córci...
No i koraliki proszą o ubranie...
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2016
(21)
- ► października (2)
-
►
2015
(22)
- ► października (3)
-
►
2014
(51)
- ► października (1)
-
►
2013
(101)
- ► października (10)
-
►
2012
(126)
- ► października (6)
-
▼
2011
(109)
-
▼
października
(13)
- Szarlotka i "Barbiowa" moda
- Bo to się zwykle tak zaczyna...
- Dla mężczyzny
- Co za dzień...
- Chusta
- Decupage,moje wygrane i bardzo wyjątkowy dzień :)
- Słodka niedziela i trochę lawendy
- Troszkę biżuterii
- Koronka Brugijska
- Zapowiedź zimy...i bardzo miły dzień :)
- Ciasto marchewkowe
- Moja pierwsza chusta...
- Fale Dunaju
-
▼
października
(13)
Fajnie, że poruszyłaś temat "moje początki robótek". Nie mam aż takich tradycji, ale potaram się coś napisać.
OdpowiedzUsuńGratuluję zdolnych, pracowitych rączek.
Trafiłaś z wyborem choinkowej zieleni, będzie ślicznie. Na poczcie dołączyłam fot. tej serwetki, zajrzyj.
Pozdrawiam.
Kurcze, to Ty zdolne dziecię jesteś Trill :)
OdpowiedzUsuńGenetycznie obciążona ;)
OdpowiedzUsuńZdolna bestyjka z Ciebie, nie ma co :)
OdpowiedzUsuńI przypomniałaśmi, że i ja kiedyś drutowalam - tyle że dla lalek sweterki :-) Teraz nie wiem czy bym sobie przypomniała nawet jak szło oczko lewe, a jak prawe ;)))
Serwetka zapowiada się pięknie :)
Ależ ty masz cierpliwość...kiedyś spodobały mi się kwiatuszki takie pojedyncze zrobione na szydełku ale zrobiłam ze dwa, wyszły niezbyt równo...no i zapał zgasł. Piękne są takie własnoręcznie robione, te najbardziej pamiętam: sweter od siostry, nawet stringi na szydełku:) podziwiam cierpliwość:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSalut Trilli,
OdpowiedzUsuńBien souvent ce sont nos parents qui nous transmettent leurs passions, moi aussi j'ai commencé très jeune à faire du crochet et encore aujourd'hui j'adore....
Amitiés.Celeste
C'est juste comme moi Céleste:)
OdpowiedzUsuńElżbieto dziękuję,chociaż Twojego szydełkowania oryginał nie przebija :)
Dziękuję Wam wszystkim :)
Dziękuję bardzo za historyjkę-widać,ze rękodzieło masz w genach:)
OdpowiedzUsuńPiękne początki, ależ Ty wszechstronna jesteś :)
OdpowiedzUsuńSerwetka ślicznie się zapowiada i różowe "coś" także.
Pozdrawiam
Czytając Twój post przypominać mi się zaczęły moje początki....Fajny temat.
OdpowiedzUsuńObecnie w moim towarzystwie nikt już się nie zajmuje dziergadełkami.Wielokrotnie słyszę"a po co, szkoda czasu, można kupić".Jedynie moja Mama jeszcze coś tam haftuje ale mało bo problemy zdrowotne nie pozwalają na więcej i córcia załapuje po woli "bakcyla".Stąd też mój pomysł na bloga aby choć przez chwilkę pobyć w tej atmosferce.
Serwetka zapowiada się uroczo.
Pozdrawiam
Zdolna z Ciebie kobieta, masz wiele ciekawych pomysłów i widać, że to u Was rodzinne:)
OdpowiedzUsuńFartuszek dla Mamy jest przepiękny:)
ALEZ TY MASZ MNÓSTWO TALENTÓW!!!BRAWO!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńU Ciebie, tak jak u mnie.. tradycja robótkowania przechodzi z pokolenia na pokolenie.. fajnie. Przypomniały mi się moje pierwsze nieudolne próby.. po czujnym okiem Babci i Mamy :)
OdpowiedzUsuńWiem, że kilka osób z mojego otoczenia uważa to co robię za pewnego rodzaju "dziwactwo" i marnowanie czasu. Ale na szczęście jest też grono osób, którym się podoba moje rękodzieło - bardzo mnie to cieszy :)
Mnie też wpadła w oko zielona serwetka..
Wszystkiego trzeba popróbować...aż w końcu trafi się na coś co będzie pasjonować na stałe.Też tak miałam,a teraz tylko XXX i nie wyobrażam sobie dnia bez igły w ręku.
OdpowiedzUsuńFajnie,że koleżanka Kasia zachęciła Cię do takich opowieści. Może i ja coś napiszę. Super wspominki. Piękne te Twoje prace z przed lat
OdpowiedzUsuńUla, to Ty podobnie jak ja, różnych rzeczy próbowałaś. Druty, szydełko, hafty, szycie..... Ja potem miałam dłuższą przerwę. Jakieś 10 lat bardziej kupowałam niż robiłam. Aż mnie znudziło i zatęskniłam za robótkowaniem i znów imam się różności. Ale mam z tego satysfakcję wielką. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się czyta, to co napisałaś. Chyba jak się trochę obrobię, to poszukam zdjęć i też coś takiego napiszę. :)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa :) Naprawdę fajny post :)
OdpowiedzUsuń