Boże Uleńko jak mi przykro. Nie wiem co bym zrobiła jak by Kado nie wrócił do domu. Taki pięknota z niego był, straszna przykrość Cię spotkała. A Bzdurka jak? Pozdrawiam, Marlena
Oj, znam to uczucie.w miejscu gdzie mieszkam niestety nie przetrzymuje za długo żaden kot.Wszystkie kończą żywot w ten sam sposób. Ostatni mój kociak był najzabawniejszą przytulanką, ciągle spragnioną pieszczot.Niestety.....jak Tówj Szczęściarz ,2 miesiące temu .....
Niektórzy to nawet specjalnie najeżdżają na zwierzęta, jeden kierowca został ukarany przez Opatrzność, bo chciał najechać na naszego psa i wywalił się do rowu ciągnikiem, a psu nic się nie stało. Ale kotkowi się nie udało, ktoś w nocy rozjechał Go przez środek kręgosłupa i jak rano wstałam to jeszcze żył, ale jak wzięłam Go na ręce to dostał drgawek tak miał poranione ciało. No i odszedł. Rozumiem co czujesz, współczuję. Pozdrawiam serdecznie. Nowy kotek da Ci też dużo pociechy.
nie prawda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ulu przytulam...ja tak bardzo pokochałam waszego Szczęściarza!!!!!a jak daje rade Bzdurka??????? serce mi krwawi.........
To nie jest pierwszy kotek który zginął pod kołami samochodu.Tylko że Szczęściarz był dla mnie wyjątkowy,już od samych narodzin.Nie miał łatwego charakterku,nie był łatwo przystępny.Jeśli komuś ufał,to właśnie mi.Jak coś było nie tak,to do mnie lgnął...patrzył jakby chciał powiedzieć-pomóż mi. Był łazikiem,i przez to miał dużo problemów.Nie pisałam o tym,ale mój kociś 1,5 miesiąca temu wrócił chyba pobity...w ciężkim stanie.Czuwałam przy nim w nocy jak przy dziecku.Nie jadł dwa dni....podsuwałam mu mleko,potem jakieś smakowite drobiazgi do jedzenia.Panicznie bał się ludzi,więc myślę,że to od człowieka spotkało go coś złego.Doszedł do siebie,choć przez długi czas nie podnosił ogona,raczej włóczył po ziemi.Ale widziałam że jest w stanie go podnieść do góry...w ostatnim czasie... Ja mogłam do niego podejść.Ja i Bzdurka,tyle że mi bardziej ufał.Spał z nami często w łóżku.Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział,że na tyle pozwolę zwierzakowi to chyba bym wyśmiała... Przedwczoraj jeszcze go wieczorem wyczesałyśmy z Bzdureczką.Kleił się cały wieczór do mnie.Ja szydełkowałam,a on leżał przy mnie.Gdy tylko drgnęłam-już był gotowy do biegu za mną...taki był czujny... Bzdurka nie wierzy że odszedł na zawsze.Wczoraj to trochę bagatelizowała,ale dzisiaj ma plan.Będzie czekać na spadającą gwiazdę i wtedy Jej błękitny koralik z bransolety(z którą się nie rozstaje) stanie się czarodziejski.Pierwsze Jej życzenie będzie dotyczyło Szczęściarza.Ona naprawdę wierzy że Szczęściarz w ten sposób wróci do nas....
Przygarnełam kiedys kotke ktora podłe padalce wywaliły przez okno,a potem żywa chcieli zakopac.Miala 2m-ce.tez nie lubila ludzi ufała mi..Mialam wtedy jeszcze 2inne koty i psa.Niestety spotkał ja tez ten sam los,a reszte musialam oddac gdyz w.mieszk(sasiedzi)nie cierpieli zadnych zwierząt. Wiem jak to boli,minely prawie 3lata,a ja nie potrafie miec innego zwierzaka choc dokarmiam bezd.koty i psy.Kocham tamte na maxa i juz na zawsze.Bardzo ci wspolczuje:(GaGa
Szczęściarz jest potomkiem wyrzuconej prze ludzi,a przeze mnie przygarniętej kocicy.To że urodził się tak piękny było ogromną niespodzianką.Nigdy wcześniej nie sądziłam,że aż tak mogę pokochać zwierzaka.Zwierzęta są od zawsze w moim otoczeniu,ale to Szczęściarz nauczył mnie kochać i rozumieć kota.Wiem że z naturą się nie wygra...koty zawsze będą chodzić gdzie chcą-a ja nie miałabym serca gdybym go ograniczała.Ale stracić w tak okrutny sposób...trudne doświadczenie... Tęsknić będę za Nim zawsze...
Oj strasznie mi przykro... strata takiego przyjaciela to jak strata członka rodziny, mimo, że "to tylko zwierzak" jak twierdza niektórzy. Trzymaj się ciepło!
To bardzo smutne, gdy nas opuszczają tacy mali przyjaciele. Bardzo Ci współczuję, bo trudno sie pogodzić z takim tragicznym odejściem... Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Cześć, Ulu, trzy razy przewinęłam tego posta, zanim dotarło do mnie, co się stało. No i.... kap... kap... kap... kap... Kiedy zamieszczałaś na swoim blogu fotki Szczęściarza - najpierw malutkiego, potem dorastającego, wreszcie dorosłego - zawsze budziły we mnie rozczulenie. Był taki piękny, taki piękny! Jak żałuję, że jego imię nie uchroniło go przed złym losem. Bardzo, bardzo mi przykro. Gdyby tak wiara Twojej Bzdurki w magiczne powroty mogła się urzeczywistnić...
Jeszcze w nocy wydaje mi się że wskakuje na łóżko i się budzę...albo wydaje mi się że biegnie do mnie po schodach,żeby wskoczyć koło mnie... Zawsze będę wspominać mojego Szczęściarza,tylko mojego...
No to się pobeczałam :( Sama o mało kiedyś nie przejechałam kotka (jechałam szybko, bo poza terenem zabudowanym). Na szczęście udało się wyhamować i dobrze, że za mną nikt zbyt blisko nie jechał, bo pewnie byłby wypadek. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale musiałam stanąć na poboczu, żeby powrócił właściwy rytm serca... Szkoda, że Szczęściarz miał mniej szczęścia. Jak na ironię...
Śliczny był ten Kocio:) ..teraz hasa sobie gdzieś w innym wymiarze istnienia i jest szczęśliwy, że miał taką wspaniała towarzyszkę tutaj na ziemi:) Serdeczności posyłam:)
:(
OdpowiedzUsuńŚciskam. Ola.
Oj współczuję, ile lat przeżył?
OdpowiedzUsuńDopiero półtora roku.Ktoś jechał zbyt szybko...
UsuńPrzykro mi. Współczuję Ci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
bardzo mi przykro :(((
OdpowiedzUsuńPrzykre! Mnie spotkało to kilka lat temu, od tej pory, koty są w domu lub specjalnej zagrodzie! Współczuję !
OdpowiedzUsuńPrzykro :(( bardzo ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ojeju jak przykro!
OdpowiedzUsuńKilka lat temu pod kołami auta zginął nasz działkowy kot-przyjaciel
ciągle z go wspominamy.
Pozdrawiam trzymaj się.
Boże Uleńko jak mi przykro. Nie wiem co bym zrobiła jak by Kado nie wrócił do domu. Taki pięknota z niego był, straszna przykrość Cię spotkała. A Bzdurka jak?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Współczuję!!!
OdpowiedzUsuń:(
Przykro mi.
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję,mi na parkingu przejechał facet pieska-wiem co przeżywasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo mi przykro:(
OdpowiedzUsuńOj, znam to uczucie.w miejscu gdzie mieszkam niestety nie przetrzymuje za długo żaden kot.Wszystkie kończą żywot w ten sam sposób.
OdpowiedzUsuńOstatni mój kociak był najzabawniejszą przytulanką, ciągle spragnioną pieszczot.Niestety.....jak Tówj Szczęściarz ,2 miesiące temu .....
Niektórzy to nawet specjalnie najeżdżają na zwierzęta, jeden kierowca został ukarany przez Opatrzność, bo chciał najechać na naszego psa i wywalił się do rowu ciągnikiem, a psu nic się nie stało. Ale kotkowi się nie udało, ktoś w nocy rozjechał Go przez środek kręgosłupa i jak rano wstałam to jeszcze żył, ale jak wzięłam Go na ręce to dostał drgawek tak miał poranione ciało. No i odszedł. Rozumiem co czujesz, współczuję. Pozdrawiam serdecznie. Nowy kotek da Ci też dużo pociechy.
OdpowiedzUsuńnie prawda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUlu przytulam...ja tak bardzo pokochałam waszego Szczęściarza!!!!!a jak daje rade Bzdurka???????
serce mi krwawi.........
NO NIE taka śliczna kocina, szkoda....:(
OdpowiedzUsuńTak nam przykro :(( gdybyśmy mogli tobyśmy Cię przytulili...trzymaj się..
OdpowiedzUsuńSerdeczności i uściski...trzymaj się.
OdpowiedzUsuńOjej... bardzo mi przykro:) Ja tak utraciłam moją ukochaną psiunię:(
OdpowiedzUsuńŚciskamy Cię mocno:)
Strasznie mi przykro, dobrze wiem co czujesz...słodka była kicia...trzymaj się!
OdpowiedzUsuń*Przykro:(przytulam...
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo :(
OdpowiedzUsuńOjejku przykro mi przytulam Cię Uleńko mocno....
OdpowiedzUsuńBuuu, jak smutno! Moje Ty biedactwo, tak mi przykro :(
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńWspółczuję
:(
Współczuję:))nie wyobrażam sobie momentu jak odejdzie Franek:)mam nadzieję,że nigdy:))
OdpowiedzUsuńTo nie jest pierwszy kotek który zginął pod kołami samochodu.Tylko że Szczęściarz był dla mnie wyjątkowy,już od samych narodzin.Nie miał łatwego charakterku,nie był łatwo przystępny.Jeśli komuś ufał,to właśnie mi.Jak coś było nie tak,to do mnie lgnął...patrzył jakby chciał powiedzieć-pomóż mi.
OdpowiedzUsuńBył łazikiem,i przez to miał dużo problemów.Nie pisałam o tym,ale mój kociś 1,5 miesiąca temu wrócił chyba pobity...w ciężkim stanie.Czuwałam przy nim w nocy jak przy dziecku.Nie jadł dwa dni....podsuwałam mu mleko,potem jakieś smakowite drobiazgi do jedzenia.Panicznie bał się ludzi,więc myślę,że to od człowieka spotkało go coś złego.Doszedł do siebie,choć przez długi czas nie podnosił ogona,raczej włóczył po ziemi.Ale widziałam że jest w stanie go podnieść do góry...w ostatnim czasie...
Ja mogłam do niego podejść.Ja i Bzdurka,tyle że mi bardziej ufał.Spał z nami często w łóżku.Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział,że na tyle pozwolę zwierzakowi to chyba bym wyśmiała...
Przedwczoraj jeszcze go wieczorem wyczesałyśmy z Bzdureczką.Kleił się cały wieczór do mnie.Ja szydełkowałam,a on leżał przy mnie.Gdy tylko drgnęłam-już był gotowy do biegu za mną...taki był czujny...
Bzdurka nie wierzy że odszedł na zawsze.Wczoraj to trochę bagatelizowała,ale dzisiaj ma plan.Będzie czekać na spadającą gwiazdę i wtedy Jej błękitny koralik z bransolety(z którą się nie rozstaje) stanie się czarodziejski.Pierwsze Jej życzenie będzie dotyczyło Szczęściarza.Ona naprawdę wierzy że Szczęściarz w ten sposób wróci do nas....
przecudny i przeslodki :)
OdpowiedzUsuńbiedulek... taki śliczny kotek.
OdpowiedzUsuńPrzygarnełam kiedys kotke ktora podłe padalce wywaliły przez okno,a potem żywa chcieli zakopac.Miala 2m-ce.tez nie lubila ludzi ufała mi..Mialam wtedy jeszcze 2inne koty i psa.Niestety spotkał ja tez ten sam los,a reszte musialam oddac gdyz w.mieszk(sasiedzi)nie cierpieli zadnych zwierząt.
OdpowiedzUsuńWiem jak to boli,minely prawie 3lata,a ja nie potrafie miec innego zwierzaka choc dokarmiam bezd.koty i psy.Kocham tamte na maxa i juz na zawsze.Bardzo ci wspolczuje:(GaGa
Szczęściarz jest potomkiem wyrzuconej prze ludzi,a przeze mnie przygarniętej kocicy.To że urodził się tak piękny było ogromną niespodzianką.Nigdy wcześniej nie sądziłam,że aż tak mogę pokochać zwierzaka.Zwierzęta są od zawsze w moim otoczeniu,ale to Szczęściarz nauczył mnie kochać i rozumieć kota.Wiem że z naturą się nie wygra...koty zawsze będą chodzić gdzie chcą-a ja nie miałabym serca gdybym go ograniczała.Ale stracić w tak okrutny sposób...trudne doświadczenie...
UsuńTęsknić będę za Nim zawsze...
Ulciu jakie cudne dołaczyłas jego zdjecia...
UsuńOj strasznie mi przykro... strata takiego przyjaciela to jak strata członka rodziny, mimo, że "to tylko zwierzak" jak twierdza niektórzy. Trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mi przykro :( Współczuję...
OdpowiedzUsuń:( przykro mi bardzo i ściskam Cię mocno
OdpowiedzUsuńDr Atomowski bardzo bardzo przytula..
OdpowiedzUsuńTo bardzo smutne, gdy nas opuszczają tacy mali przyjaciele. Bardzo Ci współczuję, bo trudno sie pogodzić z takim tragicznym odejściem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie :)
Cześć, Ulu,
OdpowiedzUsuńtrzy razy przewinęłam tego posta, zanim dotarło do mnie, co się stało. No i.... kap... kap... kap... kap...
Kiedy zamieszczałaś na swoim blogu fotki Szczęściarza - najpierw malutkiego, potem dorastającego, wreszcie dorosłego - zawsze budziły we mnie rozczulenie. Był taki piękny, taki piękny! Jak żałuję, że jego imię nie uchroniło go przed złym losem. Bardzo, bardzo mi przykro.
Gdyby tak wiara Twojej Bzdurki w magiczne powroty mogła się urzeczywistnić...
Jeszcze w nocy wydaje mi się że wskakuje na łóżko i się budzę...albo wydaje mi się że biegnie do mnie po schodach,żeby wskoczyć koło mnie...
UsuńZawsze będę wspominać mojego Szczęściarza,tylko mojego...
......kochana pobuczę z Tobą........
OdpowiedzUsuńTaki cudny, kochany kot... przytul Bzdurkę ode mnie....
No to się pobeczałam :( Sama o mało kiedyś nie przejechałam kotka (jechałam szybko, bo poza terenem zabudowanym). Na szczęście udało się wyhamować i dobrze, że za mną nikt zbyt blisko nie jechał, bo pewnie byłby wypadek. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale musiałam stanąć na poboczu, żeby powrócił właściwy rytm serca...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Szczęściarz miał mniej szczęścia. Jak na ironię...
W ciągu roku straciliśmy w ten sposób 4 wspaniałe koty..... Rozumiem....
OdpowiedzUsuńŚliczny był ten Kocio:) ..teraz hasa sobie gdzieś w innym wymiarze istnienia i jest szczęśliwy, że miał taką wspaniała towarzyszkę tutaj na ziemi:) Serdeczności posyłam:)
OdpowiedzUsuń